sinnitar
Krzyżowiec
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 7:54, 28 Maj 2009 Temat postu: Ciężka robota |
|
|
Pewne amerykańskie małżeństwo, w którymmężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać zusług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleńi formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniuna przybycie "specjalisty".
Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił sięobjazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwoniłdo drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi godo środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizujęsię w dzieciach...
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobietai po chwili pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać sięzupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli,tak ze dwa - trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelui z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonałe efekty osiąga sięna dywanie w salonie... Naprawdę można się wyluzować...
"Dywan w salonie..." - Myśli kobieta. - "Nic dziwnego,że mnie i Harry'emu nic nie wychodziło..."
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. -kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji,jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien,że będzie pani zadowolona z rezultatu...
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawijadalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczasroboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzęi wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć,że rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki!
Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiłami przy współpracy...
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójśćdo parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron,żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić:TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła ijęczała tak głośno, że z trudem mogłem się skoncentrować. W końcumusiałem się spieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdęsię wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...
- Sprzęt... - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć,że wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowanastal...
No cóż, jestem gotów, rozstawię tylko statyw i możemy się zabieraćdo roboty.
- STATYW ?
- No a jakże, musze na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest,żeby ją stale nosić... Proszę pani! Proszę pani!!!
Jasna cholera, ZEMDLAŁA!!!!
|
|